Pół roku bez komórki, Internetu, dobrych kosmetyków, ulubionych programów telewizyjnych, pizzy na telefon a nawet mięciutkiego papieru toaletowego brzmi dla większości z nas abstrakcyjnie.
Jest para w Polsce, która się na to zdecydowała. I nie dlatego, że mieszka na jakimś "końcu świata" bez dostępu do mediów. Nie, ta para mieszka w Warszawie.
"...Małżeństwo dziennikarzy, Iza i Witek postanowili na pół roku przenieść się w realia przełomu lat 1981/1982. Zamieszkali w bloku z wielkiej płyty, zrezygnowali z Internetu i komórek, a po Warszawie jeździli fiatem 126p. Dziecku wręczyli zabawki pamiętające czasy Jaruzelskiego, a w ich kuchni zagościły dania polecane przez kultową "Przyjaciółkę".
Zabrali nas w sentymentalną podróż, przyjrzeli się absurdom PRL-u, ale przede wszystkim szukali odpowiedzi na pytanie, czy dziś żyje się nam lepiej..."
Nasz mały PRL. Pół roku w M-3 z trwałą, wąsami i maluchem Witolda Szabłowskiego i Izabeli Meyza to książka niezwykła, wciągająca, rozśmieszająca i przede wszystkim prawdziwa. Obowiązkowa lektura dla dzisiejszych trzydziestoparolatków, aby przypomnieć sobie (lub uświadomić) w jakich dziwnych czasach nasi rodzice musieli nas wychowywać. Sentymentalna lektura dla osób którzy w PRL-u byli dorośli. Ale chyba jednak nie dla dzisiejszych nastolatków i dwudziestolatków. Ci, którzy są wiecznie wpatrzeni w wyświetlacze i przyzwyczajeni do tego, że spełnienie każdej ich zachcianki ogranicza jedynie zasobność portfela rodziców, mogą nie zrozumieć o czym jest ta książka. Dla nich to będzie fantasy.
Jako, że jedzenie jest ważną częścią naszego życia, w książce pojawia się sporo przepisów na PRL-owskie dania. Część z nich pamiętałam z dzieciństwa, niektóre były dla mnie zupełnie obce. Zaintrygowało mnie szczególnie jedno - cukinia a'la ananas. No bo niby jak cukinia ma smakować jak ananas? Niemożliwe! A jednak...
Składniki na 6 półlitrowych słoików:
- 3 kg cukinii
- 1 kg cukru
- 2 opakowania cukru waniliowego (tak jest w książce, ale myślę, że powinno być wanilinowego)
- 3-4 goździki
- 3-4 łyżeczki kwasku cytrynowego
- 1,5 l wody
Cukinię umyć, obrać i pokroić w kostkę. Ugotować wodę z kwaskiem cytrynowym. Ostudzić i zalać cukinię, potem przycisnąć talerzem i odstawić na dobę do lodówki. Następnego dnia wyciągnąć cukinię z zalewy. Do zalewy dodać cukier, cukier wanilinowy i goździki. Zagotować. Do gotującej się zalewy włożyć cukinię i gotować 10 minut. Przełożyć do słoików i pasteryzować.
No i rzeczywiście po takiej obróbce cukinia smakuje jak ananas, nie jak świeży oczywiście, ale do złudzenia przypomina tego z puszki w słodkiej zalewie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz