Łasuch literacki - Złote jabłka Hesperyd

Każdy, kto przeczytał chociażby jedną książkę z cyklu Jeżycjada Małgorzaty Musierowicz musiał zauważyć, że nie tylko kuchnia jest sercem domów rodzin opisywanych w cyklu, ale i że jedzenie spełnia ważną rolę w ich życiu. Sama autorka w Łasuchu literackim, książce napisanej dla wszystkich wiernych fanów Jeżycjady, stwierdza:

"Uwielbiam gotować, piec, pitrasić, smażyć, dusić, zapiekać, faszerować, zaciągać, rumienić i prażyć, zawijać i ubijać, a zwłaszcza i nade wszystko lubię dekorować to, co ugotowałam czy upiekłam. A jeszcze bardziej, niż wszystko to, co powyżej lubię JEŚĆ te wszystkie pyszne potrawy swojego autorstwa lub też autorstwa innych łasuchów i smakoszy."*

Tak płomienna wypowiedź autorki to wystarczająca dla mnie zachęta, żeby odtworzyć choć jedno danie z tej książki literacko-kucharskiej.  

"Złote jabłka Hesperyd – tę nazwę nadał ojciec Borejko wyjątkowo świetnemu deserowi, który może być również podwieczorkiem albo i nawet gwoździem przyjęcia herbatkowego dla osób szczególnie nam miłych."

Nazwa pochodzi od Hesperyd -trzech sióstr: Ajgle, Eryteja i Hesperetuza - nimf zachodzącego słońca, strażniczek jabłoni o złotych jabłkach. Mieszkały one na zachodnim krańcu świata, gdzie opiekowały się ogrodem bogów, w którym między innymi rosła jabłoń dająca złote jabłka. W pilnowaniu owych jabłek pomagał im smok Ladon, a zdobycie dwunastu z nich było jedenastą z dwunastu prac Herkulesa.

Składniki na 4-6 jabłek (cztery mniejsze, sześć średniej wielkości):
  • 25 dkg mąki krupczatki
  • 12 dkg masła + troszeczkę masła na każde jabłko
  • szczypta soli
  • 3 dkg cukru + po jednej łyżeczce na każde jabłko
  • 2 łyżki zimnej wody
  • powidła śliwkowe albo konfitura różana albo namoczone w koniaku rodzynki lub co tylko pasuje nam do pieczonych jabłek...
Przygotowanie:
  1. Mąkę, 12 dkg masła, sól, 3 dkg cukru oraz zimną wodę połączyć na stolnicy i szybko wyrobić ciasto. Gdy będzie jednolite owinąć folią spożywczą lub zawinąć w ściereczkę i włożyć na dwie godziny do lodówki.
  2. Jabłka, najlepiej Renety, obrać ze skórki, wydrążyć gniazda nasienne uważając aby nie uszkodzić ścianek. 
  3. Do każdego z jabłek włożyć odrobinę masła, łyżeczkę cukru (może być brązowy) oraz powidła, konfitury czy cokolwiek innego na co mamy ochotę. 
  4. Ciasto rozwałkować na 0,5 centymetra grubości i wyciąć z nich kwadraty lub koła przy pomocy talerzyka. Jabłka bardzo starannie owinąć ciastem. Bardzo ważne jest, żeby nie zostawić żadnej szpary w cieście! Nawet szybkie zaklejenie szpary w trakcie owijania będzie skutkować tym, że w trakcie pieczenia ciasto się rozszczelni i soki wypłyną, a efekt końcowy nie będzie tak estetyczny jak byśmy chcieli. Tak się właśnie u mnie niestety stało :(
  5. Z pozostałości ciasta można wyciąć nożem lub foremką do ciasta listki, które najlepiej przyczepić goździkiem.



6. Jabłka wstawić do piekarnika nagrzanego do 260 stopni na 30-40 minut.

Następnym razem gdy będę robiła ponownie te jabłka planuję posmarować je rozmąconym żółtkiem, żeby były jeszcze bardziej złociste.


Wizualny efekt końcowy nie jest zadowalający, to skutek niedokładnego sklejenia ciasta oraz nie posmarowania go żółtkiem, ale efekt smakowy wynagradza kiepską formę wypieku.

* Małgorzata Musierowicz, Łasuch literacki, Wydawnictwo akapit Press

Kinga

2 komentarze:

Instagram