Nie jestem fanką twórczości Terry Pratchetta, choć doceniam jego wyjątkowy humor i niezaprzeczalny intelekt przebijający ze stron jego powieści. Przeczytałam trzy pozycje z historii Świata Dysku i na więcej się raczej nie zapowiada, czego nie może zrozumieć moja przyjaciółka rozkochana w twórczości niezwykle płodnego Brytyjczyka (średnio pisarz kończy dwie książki rocznie!).
Dziś spróbuję stworzyć w swojej kuchni (wcale nie nocnej) zapiekankę oracza. Opisy tego dania nie są szczegółowe, możemy dowiedzieć się jednak, że:
"...– Więc kto robi te pyszne zapiekanki, jakie tu czasem trafiają, z serowym ciastem i warstwą gorących pikli?
– Zapiekanka oracza? Ja, proszę pana. To mój własny przepis.
– Poważnie? A jakim cudem marynowana cebulka przy pieczeniu zostaje taka twarda i chrupiąca? To niesamowite!
– Mój własny przepis, proszę pana – odparła twardo Glenda. – Nie byłby mój, gdybym komuś powiedziała..."
"...Glenda wytłumaczyła. – Ach, musisz być tą kucharką z Niewidocznego Uniwersytetu – domyśliła się kobieta. – To znaczy, że masz do dyspozycji nieco więcej niż zwykła kucharka. Zatem, dedukuję, że aby marynowane cebulki w zapiekance zachowały chrupkość, tuż przed pieczeniem wkładasz je do chłodni, a żeby nie zamarzły, owijasz w ser. Jeśli właściwie ułożysz zapiekankę i będziesz uważała na temperaturę, powinno się udać..."
Dla typowego Polaka zapiekanka, taka, którą można zjeść oglądając zawody sportowe to kawał bagietki z serem i pieczarkami/szynką, obficie polana keczupem. Nie taka jednak będzie moja zapiekanka oracza. W oryginalnej wersji książki zapiekanka nazywana jest "jolly good" pie i właśnie dlatego moja próba odtworzenia tego przysmaku nie będzie oparta na bagietce, a na brytyjskim pie.
Składniki na 4 sztuki:
ciasto:
Dla typowego Polaka zapiekanka, taka, którą można zjeść oglądając zawody sportowe to kawał bagietki z serem i pieczarkami/szynką, obficie polana keczupem. Nie taka jednak będzie moja zapiekanka oracza. W oryginalnej wersji książki zapiekanka nazywana jest "jolly good" pie i właśnie dlatego moja próba odtworzenia tego przysmaku nie będzie oparta na bagietce, a na brytyjskim pie.
Składniki na 4 sztuki:
ciasto:
- 335 g mąki pszennej
- 300 ml wody
- 2 łyżki stołowe masła
- 62 g smalcu
- szczypta soli
- 1 jajko
nadzienie:
- 150 g wędzonego boczku
- 150 g sera żółtego
- 12 marynowanych cebulek
- 6 korniszonów
- Rozgrzewamy piekarnik do temperatury 200 stopni. Mąkę przesiewamy do miski, dodajemy szczyptę soli. W rondlu roztapiamy masło i smalec w 300 ml wody. Dodajemy powoli do mąki, mieszając drewnianą łyżką aż uzyskamy gładkie i sprężyste ciasto.
- Przekładamy ciasto na stolnicę. 1/4 ciasta odkładamy na później. Pozostałe ciasto rozwałkujemy na grubość ok 5 mm i wykładamy nim formy.
- Nakładamy farsz, najpierw warstwa boczku i sera, potem warstwa korniszonów i cebulek, następnie kolejna warstwa z boczku i sera.
- Przykrywamy formy pozostałym ciastem, dokładnie sklejając brzegi. Odkrawamy nadwyżkę ciasta a wierzch smarujemy rozkłóconym jajkiem. Robimy na środku nacięcie.
- Pieczemy przez 30 minut w temperaturze 200 stopni, następnie zmniejszamy temperaturę do 160 stopni i pieczemy następne 45 minut.
A ja tak jakoś słabo pamiętałam te zapiekankę, szczerze mówiąc. Wygląda przepysznie.
OdpowiedzUsuńMój "tester" potwierdza, że wyszła pysznie ;)
Usuńsmacznie wygląda i ten aspekt dotyczący chrupiącej cebulki muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuń