Dziady

"...Czyscowe duszeczki!
W jakiejkolwiek świata stronie:
Czyli która w smole płonie,
Czyli marznie na dnie rzeczki,
Czyli dla dotkliwszej kary
W surowym wszczepiona drewnie,
Gdy ją w piecu gryzą żary,
I piszczy, i płacze rzewnie;
Każda spieszcie do gromady!
Gromada niech się tu zbierze!
Oto obchodzimy Dziady!
Zstępujcie w święty przybytek;
Jest jałmużna, są pacierze,
I jedzenie, i napitek..."

Dziady to przedchrześcijański obrzęd zaduszny, którego istotą było "obcowanie żywych z umarłymi", a konkretnie nawiązywanie relacji z duszami przodków, okresowo powracających do swych dawnych siedzib. W tradycji słowiańskiej święta zaduszne przypadały od trzech do sześciu razy w roku - w zależności od danego rejonu. Najważniejsze obrzędy obchodzono podczas wiosennego święta zmarłych oraz jesienią w noc z 31 X na 1 XI. 
W ramach obrzędów dziadów przybywające na "ten świat" dusze należało ugościć, aby zapewnić sobie ich przychylność i jednocześnie pomóc im w osiągnięciu spokoju w zaświatach. Czyniono to poprzez karmienie i pojenie dusz (np. miodem, kaszą, jajkami, kutią i wódką) podczas uczt organizowanych w domach lub na cmentarzach. "W XIX wieku w przeddzień Dnia Zadusznego pieczono pierogi i chleby, gotowano bób, kaszę, a na wschodzie Polski kutię - potrawy te zostawiano wraz z wódką na stole jako poczęstunek dla dusz zmarłych. Wieszano też czysty ręcznik, obok stawiano mydło i wodę "aby przychodzące dusze mogły się obmyć". Tego dnia zakazane było szycie, przędzenie, prasowanie, rąbanie drewna, cięcie sieczki i wylewanie brudnej wody przez próg."*

Adam Mickiewicz w II części Dziadów nie odtworzył dokładnie słowiańskiego rytuału, wykorzystał liczne elementy z folkloru i poddał je artystycznej obróbce. Ale na tym blogu pierwsze skrzypce nie grają różnice między kreacją literacką a rzeczywistym obrzędem, ważniejsze jest pożywienie.
Czym więc poczęstowano zbłąkane dusze w tym utworze?

"...Czego potrzebujesz, duszeczko,
Żeby się dostać do nieba?
Czy prosisz o chwałę Boga?
Czyli o przysmaczek słodki?
Są tu pączki, ciasta, mleczko
I owoce, i jagódki.
Czego potrzebujesz, duszeczko,
Żeby się dostać do nieba?..."

Pączki, przysmak związany nierozerwalnie z tłustym czwartkiem, jest znany ludzkości już od czasów starożytnych. Uznaje się, że po raz pierwszy przepis na nie podał w 149 r p.n.e. Marek Porcjusz Katon w dziele De agri cultura. Jego pączki robione były z mąki orkiszowej i zsiadłego mleka, smażone w gorącym tłuszczu, a następnie polane miodem i posypane makiem. O pączkach pisał także Mikołaj Rej w Żywocie człowieka poczciwego. Od tego czasu pączki przeszły sporą transformację. Stawały się coraz bardziej puszyste i miękkie, uzyskały też nadzienie. W czasach Adama Mickiewicza był to już pulchny łakoć z tłustą skórką z nadzieniem z powideł śliwkowych, konfitury różanej lub orzechów.

Biorąc pod uwagę, że Mickiewicz w Dziadach opisuje zachowania ludu, trudno wydedukować o jakich ciastach może pisać. Chłopstwo w tych czasach spożywało głównie ziemniaki, mięso wzbogacone słoniną, nabiał i proste pieczywo, zaś urozmaiceniem ich kuchni były warzywa takie, jak: kapusta, rzepa, brukiew i marchew. O jakich ciastach więc Pan Adam pisał w tym ustępie, wie tylko On. Odwieczne pytanie - co artysta miał na myśli - pozostaje bez odpowiedzi ;)

Owoce którymi częstowano w kaplicy zbłąkane duszyczki są łatwiejsze do zidentyfikowania. W XIX wiecznej ludowej kuchni polskiej królowały jabłka, śliwki, wiśnie i czereśnie. Na stołach ziemiańskich i magnackich mogły jeszcze zagościć cytryny, morele, daktyle a nawet ananasy, ale w opisywanej przez Mickiewicza kaplicy przebywał prosty lud, więc rarytasy dworów ziemiańskich i magnackich nie miały tam wstępu.

Jagódki to maliny, porzeczki i borówki, to co las mógł zaoferować zbieraczom.

*R. Hryń-Kuśmierek Polskie tradycje doroczne, s. 90-91



Kinga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Instagram